- Hej - powiedziałam, żeby zwrócić
na siebie uwagę. Odwrócili wzrok w moją stronę i zaniemówili. -
Coś nie tak? - nie mogłam dłużej tłumić śmiechu widząc ich
miny. Zaczęłam się śmiać pod nosem.
- Ł-ładnie ci w tym kolorze -
odzyskał świadomość Lys.
- A ty co sądzisz Kastiel? - zwróciłam
się do czerwonowłosego.
- Pasuje ci - powiedział ze swoim
firmowym uśmiechem.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do
nich.
- Skąd pomysł na przefarbowanie
włosów? - zapytał Lys. Westchnęłam i usiadłam obok niego.
- Chciałam coś zmienić... Po tej
akcji z Cassi, moją mamą, prawdziwym ojcem... Poczułam się kimś
innym - wyznałam. Lysander objął mnie ramieniem i uniósł mój
podbródek, żebym spojrzała mu w oczy.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie
liczyć - uśmiechnął się.
- Zaraz rzygnę - wtrącił
czerwonowłosy.
- Nikt cię nie pytał o zdanie -
odgryzłam mu się. Zrobił obrażoną minę i wyszedł z
pomieszczenia. Zaśmialiśmy się cicho i oparłam głowę o ramię
białowłosego.
- Rozalia kilkukrotnie była pytać się
o ciebie, a ja nawet nie wiedziałem gdzie jesteś - stwierdził.
- Tylko ona i moja siostra wiedziały,
że idę do fryzjera, ale nikt nie wiedział po co.
- Najwyraźniej zapomniała. Nie dawała
mi spokoju - zachichotałam.
- Ciekawe jak ona zareaguje - otworzyły się drzwi do pokoju.
- O wilku mowa... - wtrącił Lys. Weszła Roza i patrząc w stronę
salonu zaczęła mówić.
- O co chodzi Kastielowi? Dziwnie się
uśmiecha... - przerwała i spojrzała na nas. - Wow! Ale genialne
włosy! - uśmiechnęła się.
- Dzięki - odwzajemniłam uśmiech.
- Ale czemu nic nie powiedziałaś?!
- To miała być taka mała niespodzianka. Podobno co chwilę przychodziłaś się o mnie pytać?
- Tak. Chciałam ci się zapytać, czy pójdziesz dzisiaj z nami na plażę.
- Chętnie. O której?
- Za godzinę?
- Okej.
- To lecę się szykować. Pa! - wybiegła z pokoju.
- Ty też idziesz? - zapytałam białowłosego.
- Tak - uśmiechnął się.
- Pomożesz mi wybrać strój kąpielowy?
- Ktoś mówił o strojach kąpielowych? - zapytał Kastiel wchodząc. Westchnęłam.
- Tak. Muszę jakiś wybrać - podeszłam do szafy i wyjęłam wszystkie stroje, które wzięłam na wyjazd. - Który? - pokazałam im wszystkie w powietrzu.
- Może byś je ubrała? - powiedział Kastiel z zadziornym uśmieszkiem. Spojrzałam błagalnie na Lysandra. Uniósł ramiona ze zdziwionym wzrokiem. Przewróciłam oczami i poszłam w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi, zdjęłam codzienne ubrania i ubrałam pierwszy strój. Seledynowy z jednym ramiączkiem i falbanką. Wyszłam z łazienki i stanęłam przed chłopakami. Lysander lekko się zarumienił.
- Jednak nie jesteś taką płaską deską jak myślałem.
- Dzięki Kastiel. Jak zawsze jesteś bardzo miły - powiedziałam z sarkazmem. - Co sądzisz Lysander?
- Wyglądasz bardzo dobrze, ale nie pasuje ci do koloru włosów - stwierdził.
- Okej. To idę po następny - ubrałam zwykłe czarne bikini i pokazałam się.
- Nie - powiedział krótko Kas. Wróciłam do łazienki i ubrałam swój ulubiony strój. Śliwkowy stanik przewiązany na szyi idealnie komponował się z czarnymi majtkami wiązanymi po bokach. Przejrzałam się w lustrze i z uśmiechem wyszłam z łazienki. Położyłam rękę na biodrze. Chłopacy otwarli usta i oglądali mnie od góry do dołu.
- Co sądzicie?
- To jest to - stwierdził Kastiel.
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się Lys.
- Dzięki. A wy się nie szykujecie? Niedługo wychodzimy - wyjęłam cienką sukienkę z szafy i nałożyłam ją na siebie.
- Już jesteśmy gotowi.
- Okej. Idę do Cassi i Charliego - wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę apartamentu mojej siostry. Gdy przechodziłam obok jednych drzwi, ktoś wciągnął mnie do środka.
- Nie idź tam teraz - powiedziała Roza.
- Cześć Leo - powiedziałam do chłopaka siedzącego za białowłosą.
- Witaj Kate. Piękne włosy - powiedział z uśmiechem.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego. - Czemu nie mogę do nich iść? - zapytałam Rozalię. Zachichotała i spojrzała na mnie wymownie. - O... - powiedziałam zawstydzona. - Skąd wiesz?
- Słychać przez drzwi.
- No nieźle... Jesteś gotowa na wyjście? - zmieniłam temat.
- Tak - uśmiechnęła się promiennie.
- Leo też idzie?
- Nie wiem... Nie chce dać się namówić... - posmutniała. Usiadłam koło Leo.
- Czemu nie chcesz z nami iść? - zapytałam.
- To nie mój klimat.
- Na pewno będziesz się dobrze bawić, albo przynajmniej się z nas pośmiejesz - uśmiechnęłam się.
- Niech ci będzie...
- Okej! Lecę sprawdzić co robią Lysander i Kastiel! Do zobaczenia! - wróciłam do siebie. Kastiel siedział w salonie i oglądał telewizję. Z kuchni wydobywał się cudowny zapach zapiekanych ziemniaków i pieczeni. Zastałam tam Lysandra.
- Witaj Kate. Robię obiad.
- Pięknie pachnie - stwierdziłam.
Lysander dokończył obiad i zjedliśmy go we trójkę. Później przyszła po nas Roza z Leo, a na korytarzu czekała reszta. Byli zaskoczeni moją fryzurą, ale nie zwróciłam na nich uwago i poszłam przodem w stronę windy. W dobrych humorach wyszliśmy z hotelu. Lysander niósł moje i swoje rzeczy. Ja, Cassi i Roza jako jedyne znałyśmy drogę na plażę, więc szłyśmy przodem. Po pięciu minutach marszu i śmiechu doszliśmy na miejsce. Plaża była zapełniona ludźmi. Znaleźliśmy wolne miejsce i rozłożyliśmy się. Zdjęłam sukienkę i włożyłam ją do plecaka.
- Nasmarować ci plecy? - zapytał Lys.
- Jasne, dzięki - powiedziałam z uśmiechem. Usiadłam na kocu i podałam mu krem z plecaka. - Też chcesz? - zapytałam. Tylko się uśmiechnął i zdjął koszulę. - Nie wiedziałam, że masz tatuaż - zdziwiłam się. Czarny atrament zdobił jego łopatki łącząc skrzydła anioła, ważki i motyla oraz pawich piór. - Jest piękny.
- Dziękuję. Mnie też się podoba. Nie lubię się nim chwalić - nasmarowałam mu plecy i odłożyłam krem. Położyłam się na kocu, a zaraz koło mnie Lysander.
- Też się opalasz?
- Nie zaszkodzi mi trochę witaminy D - stwierdził. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam oczy. Po dłuższej chwili przewróciłam się na brzuch. Nie zauważyłam, kiedy straciłam świadomość.
- Kate, obudź się! - Lysander położył mi rękę na plecach, przez co syknęłam z bólu. - Nic ci nie jest?
- Chyba nie... Jak to wygląda? - czułam, jak pali mi się skóra.
- Schodzi ci naskórek... - powiedział spokojnie. - Zrobię ci zimny okład. Leż tutaj.
- Okej... - Wyjął ręcznik z plecaka i poszedł do wody. Namoczył go i położył na moich plecach. Mimowolnie się wzdrygnęłam. - Dzięki - leżałam tak do czasu, aż temperatura ręcznika i moich pleców się nie zrównała. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Już lepiej?
- Tak. Idę popływać - zdjęłam ręcznik, wstałam z koca i podeszłam do dziewczyn. Cassi miała biało-czarne bikini. Górna część była biała bez ramiączek z falbanką, a dół to czarne majtki przewiązane sznurkami. Rozalia miała idealnie dopasowany, fioletowy strój jednoczęściowy, przewiązany w dekolcie do pępka. - Idziecie popływać? - zapytałam.
- Jasne! - powiedziała białowłosa. Obydwie wstały.
- Yyy... Dziewczyny... - Cassi zaczęła się jąkać. - Ja niezbyt umiem pływać... - zrobiła się czerwona i spuściła wzrok.
- To najlepsza okazja, żeby się nauczyć! Wytłumaczę ci wszystko - objęłam ją ramieniem. Woda sięgała nam do kostek. Podbiegłam kawałek i wskoczyłam do wody. Byłą chłodna, ale świetnie się nurkowało. Wynurzyłam się dziesięć metrów dalej. Dziewczyny stały zdziwione na brzegu. - Chodźcie! Woda jest idealna! - krzyknęłam do nich. Wchodziły powoli coraz głębiej. Zatrzymały się jak miały wodę do pasa. Rozalia zanurzyła się i podpłynęła do mnie. Cassi stała w miejscu i przerażona patrzyła na wodę. Podpłynęłam do niej. - To jak? Próbujesz?
- O-okej...
- Zanurz się najpierw, żeby przyzwyczaić się do wody - posłuchała mnie. Później pokazałam jak poruszać rękoma do żabki. - To samo musisz robić nogami - udało jej się przepłynąć kawałek. - Świetnie! - Popłynęłam za nią. - Musimy o czymś pogadać - zrobiłam poważną minę. - Roza! Mogłabyś? - zapytałam przyjaciółkę, która do nas podpłynęła.
- Co przeskrobałam? - zapytała.
- My wiemy - zaczęła Rozalia.
- O czym?
- Że uprawiałaś seks z Charliem - szepnęłam spokojnie. Brunetka zrobiła się czerwona. - Chciałabym wiedzieć, od kiedy?
- Tydzień temu mieliśmy swój pierwszy raz...
- Zabezpieczacie się?
- T-tak - zrobiła wielkie oczy.
- To dobrze. Gratuluję! - uśmiechnęłam się do siostry.
- Mam to za sobą - odwzajemniła uśmiech.
- A ty Rozalio? - zapytałam. Uśmiechnęła się do nas.
- Ja też.
- Czyli jestem jedyną dziewicą w tym gronie...
- Nie martw się - pocieszyła mnie Rozalia. - Idziemy pływać?
- Jeszcze się pytasz! - zanurkowałam i stanęłam na rękach. Zdecydowanie woda to mój żywioł. Rozejrzałam się po dnie. W piasku była wbita dość duża muszla, ale jakieś dwadzieścia metrów dalej. Wynurzyłam się, żeby nabrać tchu. - Zaraz wracam! - uśmiechnęłam się do przyjaciółek i znów byłam pod wodą. Popłynęłam w stronę muszli. Wyjęłam ją z piasku i wypłynęłam na powierzchnię. Pomachałam do dziewczyn i pokazałam im znalezisko. Nie miałam gruntu, więc popłynęłam do nich.
- Skąd ty to wzięłaś?! - zapytała białowłosa.
- Leżała na dnie, to ją sobie wzięłam. Idę odłożyć ją na brzeg - przepłynęłam kawałek i wyszłam z wody. Podeszłam do koca na którym siedział Lysander i przysiadłam się obok niego.
- Piękna muszla.
- Wyłowiłam ją z dna - włożyłam muszlę do plecaka, okryłam się ręcznikiem i spojrzałam na dziewczyny. Chlapały się i uciekały.
- Świetnie się bawią.
- Idziesz z nami?
- Wolę patrzeć na was stąd.
- Okej. Spróbuję namówić Alexy'ego - uśmiechnęłam się do białowłosego, odłożyłam ręcznik i wstałam. Podeszłam do bliźniaków, którzy się opalali i zasłoniłam im słońce.
- Ej! Odsuń się! - oburzył się niebieskowłosy.
- Wstawaj smerfie! Chodź popływać - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie chce mi się - położył się z powrotem.
- Będę ci zasłaniać słońce dopóki nie pójdziesz ze mną do wody - westchnął i zaczął się podnosić.
- Niech ci będzie... Pod warunkiem, że pójdziemy poskakać.
- Nie ma problemu - uśmiechnęłam się do niego. Poszliśmy w stronę skoczni. Alexy wbiegł na deskę, raz się odbił i skoczył.
- Na bombę! - usłyszałam huk, a woda wyprysnęła z morza. Weszłam na koniec deski i spojrzałam w dół.
- Jak było? - spytałam, gdy się wynurzył.
- Genialnie! Teraz ty! - Odpłynął kawałek, żeby zrobić mi miejsce. Stanęłam na brzegu, odbiłam się kilka razy i wykonałam skok w przód. Po wślizgnięciu się do wody zrobiłam fikołka i wypłynęłam na powierzchnię. - Nie wiedziałem, że umiesz skakać - zdziwił się.
- Jak byłam mała to często chodziła na basen.
- Skaczemy jeszcze raz?
- Okej - Alexy podsadził mnie, a później sam wszedł. Tym razem skoczył na nogi, a ja wykonałam skok w tył. Wejście do wody udało mi się idealnie. Zanim wypłynęłam, stanęłam na dnie. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu kolejnych muszli, ale żadnych nie zauważyłam. Wypłynęłam na powierzchnię, gdzie czekał na mnie zmartwiony Alexy.
- Czemu byłaś tam tak długo?
- Rozglądałam się po dnie.
- Okej. Idę z powrotem się opalać.
- Ja jeszcze posiedzę w wodzie - Alexy poszedł na koc, a ja usiadłam na brzegu. Patrzyłam zamyślona na horyzont, dopóki ktoś mi nie przerwał...
- Tak. Chciałam ci się zapytać, czy pójdziesz dzisiaj z nami na plażę.
- Chętnie. O której?
- Za godzinę?
- Okej.
- To lecę się szykować. Pa! - wybiegła z pokoju.
- Ty też idziesz? - zapytałam białowłosego.
- Tak - uśmiechnął się.
- Pomożesz mi wybrać strój kąpielowy?
- Ktoś mówił o strojach kąpielowych? - zapytał Kastiel wchodząc. Westchnęłam.
- Tak. Muszę jakiś wybrać - podeszłam do szafy i wyjęłam wszystkie stroje, które wzięłam na wyjazd. - Który? - pokazałam im wszystkie w powietrzu.
- Może byś je ubrała? - powiedział Kastiel z zadziornym uśmieszkiem. Spojrzałam błagalnie na Lysandra. Uniósł ramiona ze zdziwionym wzrokiem. Przewróciłam oczami i poszłam w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi, zdjęłam codzienne ubrania i ubrałam pierwszy strój. Seledynowy z jednym ramiączkiem i falbanką. Wyszłam z łazienki i stanęłam przed chłopakami. Lysander lekko się zarumienił.
- Jednak nie jesteś taką płaską deską jak myślałem.
- Dzięki Kastiel. Jak zawsze jesteś bardzo miły - powiedziałam z sarkazmem. - Co sądzisz Lysander?
- Wyglądasz bardzo dobrze, ale nie pasuje ci do koloru włosów - stwierdził.
- Okej. To idę po następny - ubrałam zwykłe czarne bikini i pokazałam się.
- Nie - powiedział krótko Kas. Wróciłam do łazienki i ubrałam swój ulubiony strój. Śliwkowy stanik przewiązany na szyi idealnie komponował się z czarnymi majtkami wiązanymi po bokach. Przejrzałam się w lustrze i z uśmiechem wyszłam z łazienki. Położyłam rękę na biodrze. Chłopacy otwarli usta i oglądali mnie od góry do dołu.
- Co sądzicie?
- To jest to - stwierdził Kastiel.
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się Lys.
- Dzięki. A wy się nie szykujecie? Niedługo wychodzimy - wyjęłam cienką sukienkę z szafy i nałożyłam ją na siebie.
- Już jesteśmy gotowi.
- Okej. Idę do Cassi i Charliego - wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę apartamentu mojej siostry. Gdy przechodziłam obok jednych drzwi, ktoś wciągnął mnie do środka.
- Nie idź tam teraz - powiedziała Roza.
- Cześć Leo - powiedziałam do chłopaka siedzącego za białowłosą.
- Witaj Kate. Piękne włosy - powiedział z uśmiechem.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego. - Czemu nie mogę do nich iść? - zapytałam Rozalię. Zachichotała i spojrzała na mnie wymownie. - O... - powiedziałam zawstydzona. - Skąd wiesz?
- Słychać przez drzwi.
- No nieźle... Jesteś gotowa na wyjście? - zmieniłam temat.
- Tak - uśmiechnęła się promiennie.
- Leo też idzie?
- Nie wiem... Nie chce dać się namówić... - posmutniała. Usiadłam koło Leo.
- Czemu nie chcesz z nami iść? - zapytałam.
- To nie mój klimat.
- Na pewno będziesz się dobrze bawić, albo przynajmniej się z nas pośmiejesz - uśmiechnęłam się.
- Niech ci będzie...
- Okej! Lecę sprawdzić co robią Lysander i Kastiel! Do zobaczenia! - wróciłam do siebie. Kastiel siedział w salonie i oglądał telewizję. Z kuchni wydobywał się cudowny zapach zapiekanych ziemniaków i pieczeni. Zastałam tam Lysandra.
- Witaj Kate. Robię obiad.
- Pięknie pachnie - stwierdziłam.
Lysander dokończył obiad i zjedliśmy go we trójkę. Później przyszła po nas Roza z Leo, a na korytarzu czekała reszta. Byli zaskoczeni moją fryzurą, ale nie zwróciłam na nich uwago i poszłam przodem w stronę windy. W dobrych humorach wyszliśmy z hotelu. Lysander niósł moje i swoje rzeczy. Ja, Cassi i Roza jako jedyne znałyśmy drogę na plażę, więc szłyśmy przodem. Po pięciu minutach marszu i śmiechu doszliśmy na miejsce. Plaża była zapełniona ludźmi. Znaleźliśmy wolne miejsce i rozłożyliśmy się. Zdjęłam sukienkę i włożyłam ją do plecaka.
- Nasmarować ci plecy? - zapytał Lys.
- Jasne, dzięki - powiedziałam z uśmiechem. Usiadłam na kocu i podałam mu krem z plecaka. - Też chcesz? - zapytałam. Tylko się uśmiechnął i zdjął koszulę. - Nie wiedziałam, że masz tatuaż - zdziwiłam się. Czarny atrament zdobił jego łopatki łącząc skrzydła anioła, ważki i motyla oraz pawich piór. - Jest piękny.
- Dziękuję. Mnie też się podoba. Nie lubię się nim chwalić - nasmarowałam mu plecy i odłożyłam krem. Położyłam się na kocu, a zaraz koło mnie Lysander.
- Też się opalasz?
- Nie zaszkodzi mi trochę witaminy D - stwierdził. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam oczy. Po dłuższej chwili przewróciłam się na brzuch. Nie zauważyłam, kiedy straciłam świadomość.
- Kate, obudź się! - Lysander położył mi rękę na plecach, przez co syknęłam z bólu. - Nic ci nie jest?
- Chyba nie... Jak to wygląda? - czułam, jak pali mi się skóra.
- Schodzi ci naskórek... - powiedział spokojnie. - Zrobię ci zimny okład. Leż tutaj.
- Okej... - Wyjął ręcznik z plecaka i poszedł do wody. Namoczył go i położył na moich plecach. Mimowolnie się wzdrygnęłam. - Dzięki - leżałam tak do czasu, aż temperatura ręcznika i moich pleców się nie zrównała. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Już lepiej?
- Tak. Idę popływać - zdjęłam ręcznik, wstałam z koca i podeszłam do dziewczyn. Cassi miała biało-czarne bikini. Górna część była biała bez ramiączek z falbanką, a dół to czarne majtki przewiązane sznurkami. Rozalia miała idealnie dopasowany, fioletowy strój jednoczęściowy, przewiązany w dekolcie do pępka. - Idziecie popływać? - zapytałam.
- Jasne! - powiedziała białowłosa. Obydwie wstały.
- Yyy... Dziewczyny... - Cassi zaczęła się jąkać. - Ja niezbyt umiem pływać... - zrobiła się czerwona i spuściła wzrok.
- To najlepsza okazja, żeby się nauczyć! Wytłumaczę ci wszystko - objęłam ją ramieniem. Woda sięgała nam do kostek. Podbiegłam kawałek i wskoczyłam do wody. Byłą chłodna, ale świetnie się nurkowało. Wynurzyłam się dziesięć metrów dalej. Dziewczyny stały zdziwione na brzegu. - Chodźcie! Woda jest idealna! - krzyknęłam do nich. Wchodziły powoli coraz głębiej. Zatrzymały się jak miały wodę do pasa. Rozalia zanurzyła się i podpłynęła do mnie. Cassi stała w miejscu i przerażona patrzyła na wodę. Podpłynęłam do niej. - To jak? Próbujesz?
- O-okej...
- Zanurz się najpierw, żeby przyzwyczaić się do wody - posłuchała mnie. Później pokazałam jak poruszać rękoma do żabki. - To samo musisz robić nogami - udało jej się przepłynąć kawałek. - Świetnie! - Popłynęłam za nią. - Musimy o czymś pogadać - zrobiłam poważną minę. - Roza! Mogłabyś? - zapytałam przyjaciółkę, która do nas podpłynęła.
- Co przeskrobałam? - zapytała.
- My wiemy - zaczęła Rozalia.
- O czym?
- Że uprawiałaś seks z Charliem - szepnęłam spokojnie. Brunetka zrobiła się czerwona. - Chciałabym wiedzieć, od kiedy?
- Tydzień temu mieliśmy swój pierwszy raz...
- Zabezpieczacie się?
- T-tak - zrobiła wielkie oczy.
- To dobrze. Gratuluję! - uśmiechnęłam się do siostry.
- Mam to za sobą - odwzajemniła uśmiech.
- A ty Rozalio? - zapytałam. Uśmiechnęła się do nas.
- Ja też.
- Czyli jestem jedyną dziewicą w tym gronie...
- Nie martw się - pocieszyła mnie Rozalia. - Idziemy pływać?
- Jeszcze się pytasz! - zanurkowałam i stanęłam na rękach. Zdecydowanie woda to mój żywioł. Rozejrzałam się po dnie. W piasku była wbita dość duża muszla, ale jakieś dwadzieścia metrów dalej. Wynurzyłam się, żeby nabrać tchu. - Zaraz wracam! - uśmiechnęłam się do przyjaciółek i znów byłam pod wodą. Popłynęłam w stronę muszli. Wyjęłam ją z piasku i wypłynęłam na powierzchnię. Pomachałam do dziewczyn i pokazałam im znalezisko. Nie miałam gruntu, więc popłynęłam do nich.
- Skąd ty to wzięłaś?! - zapytała białowłosa.
- Leżała na dnie, to ją sobie wzięłam. Idę odłożyć ją na brzeg - przepłynęłam kawałek i wyszłam z wody. Podeszłam do koca na którym siedział Lysander i przysiadłam się obok niego.
- Piękna muszla.
- Wyłowiłam ją z dna - włożyłam muszlę do plecaka, okryłam się ręcznikiem i spojrzałam na dziewczyny. Chlapały się i uciekały.
- Świetnie się bawią.
- Idziesz z nami?
- Wolę patrzeć na was stąd.
- Okej. Spróbuję namówić Alexy'ego - uśmiechnęłam się do białowłosego, odłożyłam ręcznik i wstałam. Podeszłam do bliźniaków, którzy się opalali i zasłoniłam im słońce.
- Ej! Odsuń się! - oburzył się niebieskowłosy.
- Wstawaj smerfie! Chodź popływać - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie chce mi się - położył się z powrotem.
- Będę ci zasłaniać słońce dopóki nie pójdziesz ze mną do wody - westchnął i zaczął się podnosić.
- Niech ci będzie... Pod warunkiem, że pójdziemy poskakać.
- Nie ma problemu - uśmiechnęłam się do niego. Poszliśmy w stronę skoczni. Alexy wbiegł na deskę, raz się odbił i skoczył.
- Na bombę! - usłyszałam huk, a woda wyprysnęła z morza. Weszłam na koniec deski i spojrzałam w dół.
- Jak było? - spytałam, gdy się wynurzył.
- Genialnie! Teraz ty! - Odpłynął kawałek, żeby zrobić mi miejsce. Stanęłam na brzegu, odbiłam się kilka razy i wykonałam skok w przód. Po wślizgnięciu się do wody zrobiłam fikołka i wypłynęłam na powierzchnię. - Nie wiedziałem, że umiesz skakać - zdziwił się.
- Jak byłam mała to często chodziła na basen.
- Skaczemy jeszcze raz?
- Okej - Alexy podsadził mnie, a później sam wszedł. Tym razem skoczył na nogi, a ja wykonałam skok w tył. Wejście do wody udało mi się idealnie. Zanim wypłynęłam, stanęłam na dnie. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu kolejnych muszli, ale żadnych nie zauważyłam. Wypłynęłam na powierzchnię, gdzie czekał na mnie zmartwiony Alexy.
- Czemu byłaś tam tak długo?
- Rozglądałam się po dnie.
- Okej. Idę z powrotem się opalać.
- Ja jeszcze posiedzę w wodzie - Alexy poszedł na koc, a ja usiadłam na brzegu. Patrzyłam zamyślona na horyzont, dopóki ktoś mi nie przerwał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz