wtorek, 17 maja 2016

1000 wyświetleń! + bonus


Stuknęło już ponad tysiąc wyświetleń! Na początku myślałam, że nikt nie będzie czytać moich wypocin, a jednak komuś się to spodobało ☺ Nie przedłużam już i zapraszam do czytania 😉


Zdradziłam Anthony'ego z Jamesem... Później okazało się że zaszłam z nim w ciążę... Anthony wtedy często wyjeżdżał... Nie wiedział nawet, że mam urodzić bliźniaki... Razem z Jamesem ustaliliśmy, że nikt nie może się o tym dowiedzieć i każdy z nas weźmie jedno... Od razu po porodzie was rozdzieliliśmy...

17 lat wcześniej...

Czułam się fatalnie. Ciągłe nudności i ból brzucha doprowadzały mnie już do szału. Anthony znowu wyjechał i musiałam sama siedzieć w domu... Ciągle leżę w łóżku i oglądam telewizję... Powinnam iść do lekarza, bo ten stan utrzymuje mi się już od ponad tygodnia. Rozmyślając i zajadając się kolejną czekoladą usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Śpiewałam piosenkę, szukając telefonu wśród miliona poduszek.
I thought that we would just be friends
Things will never be the same agin
It's just the beginning it's not the end
Things will never be the same agin
It's not a secret anymore
Now we've opened up the door
Starting tonight and from now on
We'll never, never be the same agin

W końcu odnalazłam telefon i odebrałam w ostatniej chwili.
- Hej mała.
- Cześć James... - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Co jest?
- Nie wiem... Od dłuższego czasu źle się czuję...
- Co dokładniej ci jest?
- Co chwilę wymiotuję, boli mnie brzuch...
- Zaraz będę.
- Ale czemu... - rozłączył się. Opadłam na poduszki i zamknęłam oczy. - O co mu chodzi? - powiedziałam sama do siebie. Po dłuższym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Po woli zwlekłam się z łóżka, a dzwonek zaczął się powtarzać. Przeklinając pod nosem otworzyłam drzwi.
- Musisz tak hałasować?! - Wyminął mnie w drzwiach. Zamknęłam i skierowałam się z powrotem do pokoju, a James za mną. Rozłożyłam się wygodnie na posłaniu, a brunet przystawił sobie krzesło.
- Skojarz fakty - Powiedział spokojnie.
- Jakie fakty?! O co ci chodzi?! - wydarłam się.
- Podejrzewam, że możesz być w ciąży.
- Co?! Jakiej ciąży?! - wystraszyłam się... Takiej opcji nie brałam pod uwagę. Westchnął i sięgnął do kieszeni, z której wyjął mały kartonik.
- To jest test ciążowy. Zrób go - spojrzałam na niego jak na idiotę, ale posłusznie wzięłam pudełko i poszłam do łazienki. Wykonałam go według instrukcji i czekałam na wynik... Weszłam z powrotem do pokoju nadal patrząc na test.
- I? - spytał.
- Dwie kreski... - powiedziałam cicho, a łza pociekła mi po policzku. Spojrzałam się na bruneta.
- Uspokój się.
- Jak mam się uspokoić?! Ja mam męża! To mi wszystko zniszczy...
- Nikt się o tym nie dowie. Dziecko będzie wasze. Ja się usunę z twojego życia...
- Dobrze, ale pomóż mi z tym...
- Będę z tobą do końca - powiedział pocieszająco. - Umów się do ginekologa - wzięłam telefon i zadzwoniłam do zaufanego lekarza.
- Ma wolną godzinę po południu...
- Zawiozę cię - przed wyjazdem zrobił mi obiad. Zjedliśmy razem, po czym przebrałam się i wyjechaliśmy. Włączyłam sobie muzykę w słuchawkach i całą drogę patrzyłam przez okno na drzewa. Po czterdziestu minutach na horyzoncie było widać przychodnię. Stanęliśmy na prawie pustym parkingu.
- Ty lepiej zostań...
- Dobrze, ale masz mi później wszystko powiedzieć - kiwnęłam głową i wysiadłam z samochodu. Im bliżej byłam drzwi, tym bardziej zwalniałam. Bałam się, co mnie czeka... Weszłam do budynku i podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry... Przyszłam do doktora Collinsa - za biurkiem siedziała młoda, szczupła blondynka z włosami upiętymi w ciasny kok. Spojrzała się na mnie seledynowymi oczami.
- Była pani umówiona?
- Tak...
- Proszę podać imię i nazwisko.
- Christina Rocket - zanotowała i wysłała mnie do poczekalni. Po chwili, dłużącej się niemiłosiernie, lekarz zaprosił mnie do gabinetu.
- A więc, co panią do mnie sprowadza?
- J-ja podejrzewam, że jestem w ciąży i chciałam się upewnić...
- Robiła pani test?
- T-tak... - wyjęłam test z torebki i podałam mu go.
- Dobrze. Zrobię pani USG dopochwowe - położyłam się na fotelu i rozluźniłam. Doktor przystąpił do badania, a ja niecierpliwie patrzyłam na monitor. - Gratuluję pani. Wygląda na bliźnięta - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Wydrukuje mi pan to? - zapytałam cicho.
- Oczywiście - zakończył badanie i dał mi zdjęcie. - Proszę przychodzić na kontrolę raz w miesiącu.
- Dobrze, dziękuję - pożegnałam się i wyszłam z gabinetu. Podeszłam do recepcji.
- W czym mogę pomóc? - zapytała niebieskooka recepcjonistka.
- Proszę zapisać mnie na kontrolę w przyszłym miesiącu - wypełniła kartę i podała mi ją.
- Miłego dnia.
- Do widzenia - opuściłam budynek i skierowałam się do samochodu, w którym czekał na mnie James. Wsiadłam i zapięłam pas.
- I jak?
- Jestem w ciąży - podałam mu zdjęcie.
- Bliźniaki?!
- No właśnie... - odwiózł mnie do domu.
Sześć miesięcy później urodziłam dwie zdrowe dziewczynki. Anthony'ego nie było przy porodzie, bo akurat wyjechał. Nie dowiedział się, że jest dwójka... Z Jamesem ustaliliśmy, że każdy z nas weźmie jedną i nigdy więcej się nie spotkamy. Nazwaliśmy je Katherine i Cassidy. Od wziął Cassi i przeprowadził się. Później już go nie widziałam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz