czwartek, 19 maja 2016

Rozdział XIX - Wyjazd

- Że co?! - krzyknęła białowłosa.
- Jeśli one nie pojadą, to Nataniel też nie będzie mógł...
- No dobra... Ale nie mają się wtrącać!
- Osobiście tego dopilnuję - zaśmiałyśmy się, po czym omówiłyśmy kwestię transportu. Wieczorem wróciłam do domu. Wykąpałam się, umyłam zęby i poszłam spać.
***
Nadszedł dzień wyjazdu! Poprzedniego dnia się spakowałam, więc nie musiałam tego robić rano. Budzik zadzwonił o wpół do szóstej, a spotkać się mieliśmy o siódmej na przystanku autobusowym. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Ubrałam czarne legginsy i miętowy t-shirt. Włosy związałam w dwa warkocze i pomalowałam rzęsy. Poszłam obudzić Charliego i razem z nim zeszłam do kuchni, w której uszykowałam nam tosty z czekoladą. Zjadłam posiłek i pomyłam naczynia, po czym wróciłam na górę. Postanowiłam zabrać ze sobą Jesskę, bo nikt nie mógłby się nią zająć podczas mojej nieobecności. Spakowałam jej jedzenie i małą, podróżną kuwetę. Włożyłam kotkę do koszyka i zamknęłam kratką. Do torebki, którą biorę do autobusu, spakowałam telefon, gumy do żucia, tabletki na chorobę lokomocyjną, przekąski, butelkę wody i wilgotne chusteczki. Weszłam do pokoju Charliego. Chłopak nie radził sobie z pakowaniem, więc mu pomogłam, a tak na prawdę spakowałam go, a on siedział na łóżku i mi się przypatrywał. Gdy skończyłam, zmęczona usiadłam obok niego.
- Za chwilę wychodzimy - powiedziałam podekscytowana.
- Tak...
- Coś nie tak?
- Właśnie sobie uświadomiłem, że nie powiedziałem ci czegoś bardzo ważnego... - zmarszczyłam brwi. - Od kilku dni chodzę z Cassi... - na tę wieść uśmiechnęłam się szeroko.
- Opowiesz mi później - powiedziałam nadal się uśmiechając. - Teraz musimy się pośpieszyć, bo już dochodzi siódma - poszłam do pokoju i wzięłam swoje bagaże. Zniosłam je na dół i postawiłam obok drzwi. Po chwili dołączył do mnie Charlie. Ja miałam dwie walizki, torebkę i koszyk z Jesską, a on tylko jedną Torbę i plecak podręczny.
- Po co ci tyle tego?
- Jedna walizka jest moja, a druga Jessie.
- Okej... Pomogę ci - wziął jedną z walizek i wyszedł za drzwi. Zakluczyłam je i ruszyliśmy na przystanek. Dotarliśmy dwie minuty przed czasem. Wszyscy już na nas czekali.
- No nareszcie! Już myślałam, że zaspaliście - powiedziała Roza i przytuliła mnie.
- Ktoś miał mały problem ze spakowaniem się - spojrzałam na Charliego.
- Ja przynajmniej nie wziąłem tyle rzeczy.
- Musiałam spakować jeszcze Jessie.
- Zabierasz ją? - wtrącił Lysander.
- Tak. W domu nikogo nie będzie, a ktoś musi się nią zająć przez ten miesiąc - objął mnie ramieniem.
- Wszyscy już są? - zapytał białowłosą.
- Tak. Możemy wsiadać - walizki włożyłam do bagażnika, a Jesskę wzięłam ze sobą do autobusu. Usiadłam koło Lysandra i Rozy na tyłach. Kierowca ruszył, a my zaczęliśmy rozmowy. Po półgodzinie zaczęliśmy się nudzić...
- Pośpiewajmy coś! - krzyknął Alexy.
- Ja jestem za! - wyjęłam telefon i włączyłam muzykę. Wszyscy zaczęli śpiewać, nawet Amber ze swoją ekipą. Zaśpiewaliśmy kilka utworów, po których nastąpiły oklaski i krzyki. Nigdy tak dobrze się nie bawiłam w autobusie! Później oglądaliśmy filmy, opowiadaliśmy kawały i graliśmy w karty. Nawet kierowca dobrze się bawił. Po trzech godzinach, które minęły nam bardzo szybko, dojechaliśmy na miejsce. Pożegnaliśmy kierowcę i wyszliśmy z autobusu śpiewając.Wzięliśmy bagaże i weszliśmy do hotelu.
- Kto idzie nas zameldować? - zapytał Kastiel.
- Roza, na czyje nazwisko rezerwowałaś? - zapytałam.
- Na twoje.
- Co?!
- To co słyszysz. Chodź ze mną się zameldować - poszłyśmy do recepcji.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
- My mamy rezerwację na nazwisko Rocket.
- Tak. Trzy pokoje trzyosobowe i dwa dwu osobowe - podała nam klucze. Spojrzałam na Rozalię wytrzeszczonymi oczami.
- Dziękujemy - powiedziała, po czym podeszłyśmy do reszty.
- Mamy mały problem... - zaczęłam. - Zapomnieliśmy rozdzielić pokoje...

2 komentarze:

  1. i to zakończenie i czekanie z niecierpliwością ale i tak kocham tw opowiadania <3 i czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kolejnego! :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń