niedziela, 8 maja 2016

Rozdział XIV - Plany

Nadszedł koniec roku szkolnego i rozdania świadectw. Budzik ustawiłam wcześniej niż zwykle, żeby na pewno się nie spóźnić. Ubrałam sukienkę bez ramiączek, z czarnym gorsetem i białą, rozkloszowaną spódnicą do kolan, a do tego czarne szpilki. Wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Gotowa byłam o 7:45, a zakończenie było dopiero o dziewiątej, więc poszłam do Charliego. Jeszcze spał, więc wzięłam wodę, żeby go obudzić. Wrzasnął wystraszony, ale nie zwróciłam na to uwagi.
-Hej Charlie. -Powiedziałam z szyderczym uśmiechem na ustach.
-Co ci strzeliło do głowy?!
-Nudzi mi się i przyszłam z tobą pogadać. -Powiedziałam nadal się śmiejąc.
-O czym? -Usiadł, a woda kapała mu z włosów. Westchnęłam.
-Dzisiaj koniec roku i przyjazd rodziców... W końcu dowiemy się o co chodzi, ale boję się tego, jaka jest prawda...
-O to się nie martw. Nawet jeśli tak naprawdę nie jesteśmy rodziną, to zawsze będę cię traktować jak moją małą, kochaną kuzynkę. A teraz idź po ręcznik, bo nie lubię ociekać. -Obydwoje się zaśmialiśmy, po czym poszłam po ręcznik. Przyniosłam mu ręcznik i poszłam do siebie. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otwórz! -Krzyknął mój kuzyn.
-Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Lysander z Kastielem.
-Witaj Kate. Pięknie wyglądasz.
-Hej młoda.
-Cześć wam. Kastiel w koszuli? Niecodzienny widok. -Przytuliłam Lysa.
-A ja? -Oburzył się Kas. Westchnęłam.
-Niech ci będzie. -Podeszłam do niego, a on mnie objął i zaczął zniżać rękę. -Weź tą łapę! -Warknęłam, nadal przytulona do niego, po czym się od siebie odsunęliśmy. Lys chwycił mnie za rękę i, we trójkę, ruszyliśmy w stronę szkoły. Weszliśmy na dziedziniec i poszliśmy na salę gimnastyczną, gdzie odbył się apel. Po przydługiej gadaninie dyrektorki poszliśmy z wychowawcami do klas. Usiadłam w ławce, pod oknem, z Lysandrem. Pan Farazowski rozdał świadectwa. Jedna trójka, trzy szóstki, dwie czwórki, reszta piątek. Całkiem nieźle. Lysandrowi poszło lepiej, a patrząc na minę Kastiela... Raczej nie chcę wiedzieć... Nauczyciel życzył nam miłych wakacji, po czym mogliśmy opuścić szkołę. Wracałam razem z Rozą i Lysandrem.
-Musimy się spotkać w wakacje. -Wtrąciła Roza.
-Nie lepiej zorganizować jakiś wyjazd ze znajomymi z klasy?
-Świetny pomysł Kate! Musimy wszystkim powiedzieć! Wszystko dzisiaj obgadamy. -Poszliśmy do domu Lysandra i Leo. Rozalia od razu poszła przywitać się z Leo. Ja z Lysandrem usiedliśmy w salonie. Białowłosa wróciła razem z chłopakiem.
-Cześć Leo.
-Witaj Kate. -Usiedli naprzeciwko.
-Jedno jest pewne. -Zaczęła Roza. -Wszyscy jesteśmy niepełnoletni, więc potrzebujemy z dwóch opiekunów. Leo będzie jednym. Ktoś ma jakieś propozycje? Omijając oczywiście rodziców.
-Może namówię Charliego?
-Okej. Czyli opiekunów już mamy. Teraz jeszcze dwie sprawy. Gdzie jedziemy i kto jedzie.
-Na pewno ty, ja, Leo, Lysander i Charlie...
-Kastiel i Cassi...
-Jeszcze bliźniaki.
-Wypadałoby też zaprosić Nataniela.
-Okej... Mamy jak narazie dziesięć osób. To gdzie pojedziemy?
-Może na plażę?
-Okej! No to podstawy mamy obgadane. Trzeba obdzwonić ludzi. Kto do kogo dzwoni?
-Ty Rozalio zajmij się szukaniem jakiegoś pensjonatu, a ja z Lysandrem zadzwonimy.
-Okej.
-Ja zadzwonię do Kastiela i bliźniaków.
-Okej... Charliego załatwię w domu. Czyli zostają Cassi i Nataniel... Która godzina?
-14:50
-To ja muszę już iść... Niedługo przyjeżdżają moi rodzice.
-Odprowadzę cię. -Wyszliśmy z ich domu i skierowaliśmy się w stronę mojego, gdy nagle coś mnie olśniło... Stanęłam jak wryta. -Co się stało?
-Rodzice...
-Co z nimi?
-Nie wiedzą, że mam chłopaka...
-To za chwilę im to oznajmimy. -Powiedział z uśmiechem.
-Okej... Fajnie będzie pojechać razem na wakacje.
-Masz rację, ale Kastiel nie będzie zadowolony, że Nataniel też jedzie.
-To już jego problem. -Zaśmiałam się na myśl wkurzonego Kastiela. Dochodziliśmy już do mnie. Koło domu stał samochód... -Już są... -Otworzyłam drzwi i stanęłam w progu.
-Córeczko! -Krzyknęli równocześnie i podbiegli mnie przytulić.
-Cześć. -Odwzajemniłam uścisk. -Chciałabym wam kogoś przedstawić... -Odsunęli się ode mnie, a za mną ustawił się Lysander i położył mi dłonie na ramionach. -To jest Lysander... Mój chłopak.
****************
Tak jak obiecałam 😉 Serdecznie zapraszam do komentowania 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz