piątek, 6 maja 2016

Rozdział XIII - Shopping!

Obudziłam się z Jesską nad głową. Na stoliczku nocnym leżała karteczka.
„Poszedłem do Kastiela.
Wrócę jak najwcześniej."
Uśmiechnęłam się pod nosem i przeczytałam liścik jeszcze kilka razy. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, przez które właśnie wszedł Lysander.
-Hej. -Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Nie odpowiedział, tylko cały czas się na mnie patrzył. -Coś się stało?
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-Czego? -Zrobiłam zdziwioną minę. Wyjął telefon i po chwili włączył piosenkę... Moją piosenkę.
-Tego.
-S-skąd to masz...? -Zaczęłam się jąkać. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział...
-Od Kastiela.
-Zdrajca... -Mruknęłam, po czym z powrotem zwróciłam się do białowłosego. -Uczyłam się grać jak byłam mała... Skończyłam z tym sześć lat temu i nawet nie wiedziałam, że nadal to potrafię. Zostałam sama w pokoju Kasa z gitarą i nie mogłam się powstrzymać, ale nie wiedziałam, że mnie nagrał... -Po mojej wypowiedzi w końcu się uśmiechnął.
-Masz piękny głos.
-Dzięki... -Delikatnie się uśmiechnęłam. -Ale nie lubię śpiewać przy innych... -Usiadł obok mnie.
-Ubierz się, a ja zrobię śniadanie.
-Dobrze. -Wyszedł z pokoju, a ja podeszłam do mojej, pękającej w szwach, szafy. Wybrałam kwiatową spódniczkę, przedłużoną z tyłu, i czarny t-shirt. Popędziłam do łazienki i wykonałam rutynowe czynności. Gotowa ruszyłam na dół. Już na schodach poczułam zapach smażonych jajek z szynką. Gdy weszłam do kuchni Lys nakładał jajecznicę na talerze.
-Cześć. -Pocałowałam go w policzek.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję. -Zarumieniłam się i usiadłam do stołu.
-Jak ci się spało?
-Z tobą zawsze świetnie. -Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Usiadł na przeciwko i zaczęliśmy jeść. Wyszliśmy do szkoły o wpół. Miałam dzisiaj ochotę na zakupy. Zaproszę Rozalię... Powinna się zgodzić.
***
Wyszłam przed szkołę w towarzystwie Lysandra i Rozy.
-Dalej! Chodźmy! -Roza nie mogła się doczekać.
-Uważaj na nią. Na zakupach potrafi zamęczyć każdego...
-Zobaczymy. -Uśmiechnęłam się zadziornie i przytuliłam chłopaka na pożegnanie.
-Kate!!! Pośpiesz się!!! -Białowłosa już była pod bramą.
-Do zobaczenia.
-Cześć! -Pobiegłam w stronę dziewczyny.
-Gdzie idziemy? -Powiedziała rozentuzjazmowana.
-Do galerii handlowej. -Powiedziałam z przesadzonym uśmiechem.
-Jesteś pierwszą osobą, która lubi zakupy tak jak ja! -Weszłyśmy do wielkiej galerii i zaczęłyśmy zwiedzać każdy sklep. Gdy weszłyśmy do salonu z nowinkami elektronicznymi zobaczyłam znajomą, niebieską czuprynę.
-Alexy! -Podeszłyśmy do niego.
-Hej dziewczyny! -Przytulił nas na powitanie.
-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem na mały shopping. A wy?
-Też.
-Mogę się do was dołączyć?
-Jasne! -Po czterech godzinach łażenia po sklepach, oni włóczyli nogami, a ja, pełna energii, szłam z przodu.
-Dziewczyno! Skąd masz tyle energii?!
-Lata praktyki! -Zaśmiałam się pod nosem. -Możemy zrobić chwilę przerwy, jeśli chcecie.
-A może wystarczy na dzisiaj?
-Zostało jeszcze tylko kilka sklepów.
-Może pójdziemy coś zjeść?
-Spoko. -Poszliśmy do pizzerii. Roza jest taka chuda, a zjadła prawie całą, dużą pizzę. Ciekawe gdzie ona to mieści... Później obeszliśmy resztę sklepów i poszliśmy do domów. Kiedy doszłam do domu było już ciemno. Zaniosłam zakupy do pokoju i zaczęłam układać wszystko do szafy. Gdy opróżniłam jedną siatkę, do pokoju wszedł Charlie.
-Czemu nie było cię tak długo?
-Byłam z przyjaciółmi w galerii handlowej.
-Ty i te twoje zakupy... -Powiedział, po czym wyszedł. Uszykowałam się do snu. Leżąc w łóżku przeczytałam kilka rozdziałów mojej książki i, z Jesską obok, odpłynęłam w spokojnym śnie. Kolejne dni mijały, a wizyta rodziców zbliżała się nieubłaganie...
*********************
Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam dzisiaj weny... W zamian, postaram się wstawić kolejny w weekend 😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz