Reszta dnia minęła spokojnie. Lysander wrócił do domu wieczorem. Od razu jak wyszedł, ja poszłam się wykąpać. Ubrałam piżamę, nałożyłam szlafrok i zeszłam do salonu. Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie. Przeszukałam chyba ze sto kanałów, zanim znalazłam jakiś horror. Akurat leciała "Sierota", czyli jeden z moich ulubionych filmów. Rozsiadłam się wygodnie i skupiłam na filmie. Spokój przerwał mi trzask zamykanych drzwi i łomot. Zaniepokojona pobiegłam w stronę hałasu. Na podłodze, koło drzwi, leżał mój tata... Próbował wstać, ale tylko pogarszał sprawę. Podeszłam do niego i chwyciłam za ramię. Podparłam go na sobie i pomogłam wstać. Czułam o d niego odór alkoholu, co było bardzo dziwne, gdyż mój ojciec nigdy się ni upijał. Ledwo doniosłam go do salonu.
- Tato... Dlaczego się upiłeś? - zapytałam spokojnie.
- Prze... pszam... - powiedział niewyraźnie. Położyłam go na sofie, a on od razu zasnął. Ja także wolałam już iść spać. Wróciłam do pokoju, owinęłam się kołdrą i odpłynęłam.
Następne dni mijały w miarę spokojnie... Rodzice nie odzywali się do siebie. Tata wracał wieczorami, bo unikał mamy. Ona całymi dniami zatapiała smutki w gotowaniu i rozmowach ze mną, Charliem i ciocią. Ostatni dzień ich pobytu spędziliśmy razem. Tata, dla mnie, porozmawiał z mamą, ale pomiędzy nimi nadal było widoczne napięcie. Szkoda mi było się z nimi żegnać...
Został tydzień do wyjazdu. Nataniel zadzwonił, bo chciał się spotkać. Za chwilę idę do parku, gdzie się umówiliśmy. Poprawiłam makijaż, spakowałam torebkę i wyszłam. Droga minęła mi bardzo szybko. Wchodząc przez bramę zauważyłam blondyna na ławce, niedaleko. Odwrócony był do mnie tyłem.
- Nataniel! - odwrócił się i pomachał. Podbiegłam w jego stronę i usiadłam obok. - To o czym chciałeś pogadać? - zapytałam z uśmiechem.
- Mogę jechać, ale rodzice dali mi jeden warunek...
- Jaki?
- Amber też ma pojechać... Razem ze swoimi koleżankami... - zatkało mnie. Wytrzeszczyłam mimowolnie oczy i potrząsnęłam głową, aby się opanować. Chwilowo nie wiedziałam co myśleć. Nataniel czekał na odpowiedź, a po jego minie można było wywnioskować, że też nie jest z tego zadowolony. Rozpatrzyłam wszystkie za i przeciw i po chwili namysłu znałam odpowiedź.
- Nie ma problemu... - powiedziałam lekko drżącym głosem. - Ile ma tych koleżanek?
- Dwie - powiedział wyraźnie szczęśliwy. Widać, zależało mu na tym wyjeździe.
- Okej... Muszę spotkać się z Rozą i wszystko obgadać - wstaliśmy z ławki. Przytulił mnie czule i powiedział mi do ucha ciche "dziękuję". Poszedł w swoją stronę, a ja wybrałam numer do Rozalii.
- Hej Kate - powiedziała wesoło.
- Cześć Roza. Jesteś w domu?
- Tak, a co?
- Zaraz będę - rozłączyłam się i ruszyłam w stronę jej mieszkania. Po krótkiej chwili byłam pod jej drzwiami. Otworzyła od razu i wpuściła do środka. Usiadłam w salonie, a ona poszła do kuchni po napoje. Wróciła z sokiem pomarańczowym i dwoma szklankami. Odłożyła wszystko na stolik i usiadła obok mnie.
- To co cię do mnie sprowadza?
- Trzeba dokończyć planowanie wyjazdu.
- Jedziemy nad morze, do miejscowości Bénodet.
- Zarezerwowałaś już miejsca?
- Zamierzałam dzisiaj wieczorem.
- To zapisz trzynaście osób.
- A nie miało być dziesięć?
- Zaszły drobne zmiany...
- Kto jeszcze jedzie?
- Amber i jej dwie koleżanki...
**********************
Kolejny krótki, ale tak już chyba zostanie, dopóki moja wena nie powróci... Późne wstawianie wchodzi mi w nawyk, więc można uznać, że będę wstawiać rozdziały koło północy... Dziękuję za wszystkie komentarze, bo one motywują mnie do dalszego pisania 😘
WENO WRACAJ PROSZĘ!!!! Nie no ale muszę przyznać że pomimo braku weny nie jest tak źle :D Zapowiada się ciekawie *o* Pisz następne rozdziały. Najlepiej nigdy nie kończ tego bloga :* Do następnego xD
OdpowiedzUsuńSuper :3 Uwielbiam Twoje opowiadanie :D Świetny styl pisania :)
OdpowiedzUsuńniech wena cię nie opuszcza bo kocham twje opowiadania i czekam na kolejne
OdpowiedzUsuń