środa, 4 maja 2016

Rozdział XII - Zamieszanie

W środku zastałam mojego kuzyna z Cassi. Ona siedziała mu na kolanach i się całowali… To był dla mnie duży szok…
-Co wy tu…?
-Ja… ja muszę już iść… -Powiedziała zawstydzona.
-Poczekaj… -Powiedziałam, gdy ona już wychodziła. –Pogadajmy! –Krzyknęłam do drzwi. Spojrzałam pytająco na kuzyna.
-O co ci chodzi? Cassi jest bardzo fajną dziewczyną…
-Ale jednocześnie moją siostrą i twoją kuzynką! –Może niepotrzebnie na niego krzyczę?
-Nie pomyślałem o tym… -Wyraźnie posmutniał.
-Naprawdę ci się podoba? -Powiedziałam już spokojniej, usiadłam obok niego i go przytuliłam. Delikatnie się uśmiechnął. –Będzie dobrze… Jakoś to rozwiążemy. –Powiedziałam z uśmiechem.
-Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia… Ale jak ją zobaczyłam… Zakochałem się od razu… Nigdy czegoś takiego nie czułem…
-Ale jesteś tego świadomy ze to twoja kuzynka?
-Teraz tak... Dzięki… -Powiedział z uśmiechem.
-Nie masz za co dziękować, a teraz chodź na obiad! –Byłam już przy drzwiach. –Zrobiłam twoje ulubione danie. –Powiedziałam zadziornie się uśmiechając.
-I dopiero teraz mi o tym mówisz?! –Zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie. Przerzucił mnie przez ramię.
-Charlie! Puść mnie! –Nie mogłam powstrzymać napadu śmiechu.
-Nie ma na co czekać! –Zaniósł mnie do kuchni i posadził na szafce. Zastawił stół i wyjął ziemniaki z piekarnika.
-Smacznego. –Powiedziałam nadal się śmiejąc. On już się zajadał. Po obiedzie poszłam do siebie, żeby odrobić lekcje. Jak zawsze, nie zajęło mi to sporo czasu. Postanowiłam napisać do Lysandra.
„Byłam u Kastiela. Mógłbyś dać mi jego numer?
Zapomniałam się mu zapytać, kiedy odebrać zeszyty.
Nie spytałam też gdzie wyjechałeś i kiedy wracasz.
Kocham Cię J
Wysłałam i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o wizycie u Kasa. Po chwili usłyszałam telefon. Przyszedł SMS.
„Opowiem ci jak wrócę. Numer: 913456273.
Też Cię kocham. Być może do zobaczenia później <3”
Uśmiechnęłam się pod nosem i zadzwoniłam do Kasa.
-Czego? –Powiedział zaspany.
-Cześć Kastiel… Obudziłam cię?
-Kto mówi?
-Kate… Kiedy mogę odebrać zeszyty?
-Przyjdź za około godzinę.
-Okej… To do zobaczenia.
-Pa. –Rozłączył się. Co ja mam robić przez tą godzinę? Posprzątałam pokój w pół godziny. Poszłam do Charliego.
-Hej. –Nie zauważył mnie. –Charlie?! –Podskoczył z zaskoczenia.
-Nie strasz mnie, dziewczyno! –Usiadłam obok niego.
-O czym myślisz?
-A jak sądzisz?
-Cassi?
-Ta…
-Może powinnam zadzwonić do rodziców?
-Myślisz, że tak po prostu ci powiedzą, że masz siostrę?
-Nie wiem… Zaraz wychodzę i nie wiem kiedy będę z powrotem. Uszykować ci coś na kolację?
-A nie ma już ziemniaków?
-Chyba jeszcze są. Odgrzej sobie później. Trzymaj się. –Poszłam spakować torebkę. Telefon, słuchawki, portfel i gumy do żucia. U Kastiela byłam przed czasem. Otworzył mi od razu. Poszliśmy do jego pokoju. Podał mi zeszyty i gitarę.
-Wiem, że chcesz. -Uśmiechnęłam się pod nosem. -A tak w ogóle, skąd masz mój numer?
-Od Lysandra.
-Ma szczęście, że się z nim kumpluje... -Cicho się zaśmiałam. -Graj.
-Co?
-Cokolwiek. -Westchnęłam i zaczęłam grać pierwszą piosenkę, która mi przyszła do głowy. Tak odpłynęłam, że znowu zaczęłam śpiewać... Lubię to mimo, że fałszuję. Później trochę rozmawialiśmy o ich zespole. Pod wieczór zadzwonił mój telefon. -Kto to?
-Lysander... Zapomniałam o nim! -Kas zrobił zdziwioną minę i położył się. -H-halo?
-Witaj Kate. Za chwilę u ciebie będę. -Zrobiłam wielkie oczy.
-J-już wróciłeś?
-Coś nie tak?
-Nie... Trochę się zasiedziałam u Kastiela...
-Nadal u niego jesteś?
-Tak...
-Zaraz będę. -Rozłączył się. Jeszcze przez chwilę patrzyłam w wyświetlacz...
-Zacięłaś się?
-C-co?
-Czego chciał?
-Zaraz tu będzie...
-Okej. -Powiedział z uśmiechem.
-Co cię tak cieszy?
-Nic, nic. -Usiadłam obok niego na łóżku. Rozmawialiśmy póki nie usłyszeliśmy dzwonka do drzwi. -Pójdę otworzyć. Pewnie myśli, że cię zgwałciłem, czy coś. -Zaśmiał się i wyszedł. Ich rozmowę było słychać z góry... Lysander pierwszy przyszedł do pokoju.
-Nic ci nie jest? -Usiadł obok mnie i przytulił. -To nie był dobry pomysł...
-Lys, nic mi nie jest. -Uśmiechnęłam się do niego na potwierdzenie moich słów.
-Na serio myślisz, że mógłbym jej coś zrobić?
-Znam cię i wiem, że jesteś zdolny do wszystkiego. -Powiedział już spokojniej. Kastiel udał urażonego.
-Najwyraźniej aż za dobrze.
-Idziemy? -Nie chciało mi się już słuchać ich rozmowy.
-Dobrze. -Pomógł mi wstać i objął ramieniem. We trójkę zeszliśmy po schodach. Ubrałam swoje ukochane, czarne koturny i letnią kurtkę.
-Dzięki za notatki.
-Nie ma za co. -Uśmiechnęłam się do czerwonowłosego.
-Lys, wpadnij jutro do mnie przed szkołą. -Powiedział, gdy już wychodziliśmy.
-Będę piętnaście po siódmej.
-W razie czego, wiesz gdzie są klucze. -Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Zrobiło mi się trochę chłodno, więc Lys mnie przytulił. Szliśmy powoli. Było już późno, a mimo tego dopiero zachodziło słońce.
-Lys...? -Powiedziałam, gdy szliśmy przez park.
-Tak? -Spojrzał na mnie swoimi przeszywającymi, dwukolorowymi oczami. Usiedliśmy na ławce.
-Chciałabym zadzwonić do rodziców i wyjaśnić sprawę z Cassi... -Przytuliłam się do niego. - Ale nie wiem, co miałabym im powiedzieć...
-Według mnie, to nie jest sprawa na telefon... -Zamyślił się na chwilę. -Za dwa tygodnie są wakacje. Zaproś ich.
-Już wakacje? -Jak to możliwe, że zapomniałam? Zaśmiał się.
-Większość nastolatków czeka na nie cały rok.
-Nie lubię wakacji... -Zdziwiłam go. -Nie mam wtedy co robić. W poprzedniej szkole miałam tylko jedną przyjaciółkę, która wyjeżdżała na całe dwa miesiące... Przepraszam, pewnie cię zanudzam...
-Wręcz przeciwnie. Jak będziemy już u ciebie, zadzwoń do rodziców i zaproś ich. Zorganizujemy wspólną kolację z rodzicami Cassi i wszystko się wyjaśni. -Powiedział z uśmiechem.
-Dobry pomysł, ale wtedy ty też pójdziesz na tą kolację.
-Nie ma problemu. -Gdy byliśmy już u mnie i przywitałam się z Charliem, od razu zadzwoniłam do rodziców. Cieszyli się, że dzwonię, ale nie mieli zbyt wiele czasu. Powiedzieli, że chętnie przyjadą w czasie dwutygodniowego urlopu na samym początku wakacji. Później razem z Lysem zadzwoniliśmy do Cassi, żeby opowiedzieć jej nasz plan. Cieszyła się, że w końcu wszystko się wyjaśni i obiecała, że przekona rodziców do wyjścia. Lysander postanowił zostać na noc. Pożyczyłam piżamę od Charliego. Po kolei się wykąpaliśmy, a Lysander napisał do Leo, że zostaje. Po męczącym dniu położyliśmy się razem do mojego łóżka, co było już u nas na pożądku dziennym, i przytuleni odpłynęliśmy w błogi sen.
********************************
Przepraszam, jeśli trochę nudny, ale nie miałam weny... Mam nadzieję, że następny będzie lepszy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz