Weszłam do pokoju i usiadłam koło białowłosego na łóżku. Oparłam głowę o jego ramię i wyjęłam telefon, z zamiarem zadzwonienia do przyjaciół.
- Może zadzwoń później?
- Czemu?
- Spójrz, która godzina - spojrzałam na wyświetlacz, który wskazywał siódmą rano.
- A już miałam nadzieję, że pospałam dłużej... - mruknęłam pod nosem.
- Twój tata nie wrócił na noc...
- W pewnym sensie go rozumiem... - posmutniałam.
- Może nie rozmawiajmy już o tym... Nie chcę żebyś się smuciła - spojrzał głęboko w moje dwukolorowe oczy. Od razu poprawił mi humor.
- Przejdziemy się do parku?
- Jeśli to poprawi ci humor.
- To ty mi go poprawiasz - uśmiechnął się. Zeszliśmy na dół, ubrałam tenisówki i wyszliśmy na dwór.Weszliśmy główną bramą i udaliśmy się w stronę fontanny. Usiadłam pod drzewem, a Lys obok mnie. Oparłam głowę o jego ramię i mimowolnie ziewnęłam.
- Możesz zasnąć. Będę cię pilnował - powiedział spokojnie. Moje powieki powoli się zamykały, a ja odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Poczułam, że się unoszę. Lekko uchyliłam oczy i zobaczyłam mojego ukochanego.
- Śpij - powiedział cicho i melodyjnie. Wtuliłam się w jego pierś i zmęczona ponownie zasnęłam, wsłuchując się w jego równy rytm serca.
Usłyszałam ciche miauknięcie. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłam w swoim pokoju. Przy biurku siedział Lysander z kotką na rękach.
- Cześć - powiedziałam zaspana. Zdjął Jesskę z kolan, podszedł do łóżka i pocałował mnie w czubek głowy.
- Wyspana?
- Mniej więcej... Która godzina?
- Wpół do jedenastej.
- Już?! - wyjęłam telefon, żeby się upewnić. - Rzeczywiście... - spojrzałam na niego błagalnie.
- Dzwoń - jedno słowo, a dało mi tyle szczęścia. Wybrałam numer Cassi, która odebrała po dwóch sygnałach. Włączyłam głośnomówiący.
- Cześć - powiedziałam z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Witaj Cassidy.
- Hej siostra, hej Lysander - powiedziała szczęśliwa.
- Mam do ciebie sprawę, niecierpiącą zwłoki.
- Coś przeskrobałam? - spytała.
- Nie... A przynajmniej ja nic nie wiem...
- To co to za sprawa?
- Planujemy klasową wycieczkę i chcielibyśmy cię zaprosić.
- No nie wiem...
- Czemu? Odpoczniemy sobie raem od dorosłych...
- Nadal nie za dobrze was znam... A kto w ogóle jedzie?
- Ja, Lysander, Roza, Charlie...
-.Jadę - zaśmiałam się.
- Wiedziałam, że cię przekonam - powiedziałam nadal chichocząc.
- Nie śmiej się!
- Dobra, dobra. Zadzwonię ci, jak dowiem się czegoś więcej.
- Okej. Cześć Kate, pa Lysander.
- Cześć!
- Do usłyszenia - rozłączyłam się i zaczęłam szukać numeru Nataniela, ale nie mogłam go znaleźć... Nie wiem czego się spodziewałam, skoro nie wymieniłam się z nim numerem...
- Masz numer do Nataniela?
- Powinienem mieć... - wyjęł swój telefon i podyktował mi numer. Ktoś odebrał dopiero po czwartym sygnale.
- Halo? - odezwał się dziewczęcy głos.
- Hej... Mogę prosić Nataniela?
- Nataniel! - wrzasnęła, chwilowo mnie ogłuszając. Było słychać krótką kłótnie, po czym usłyszałam męski głos.
- Nataniel Grey. Z kim mam przyjemność?
- Cześć... Tutaj Kate. Chciałabym cię zaprosić, razem z kilkoma osobami, na wyjazd.
- Postaram się i powiadomię cię, czy mogę.
- Okej... Dzięki, pa...
- Do zobaczenia - rozłączył się.
- On zawsze tak... służbowo?
- Przeważnie...
*********************************************
Po raz kolejny wstawiam późno... Przepraszam, ale ostatnio mam zanik weny i nie idzie mi pisanie. Postaram się pisać rozdziały wcześniej, żeby uniknąć zarywania nocek, tym bardziej w dzień szkoły... Mam nadzieję, że rozdział nie był zbyt nudny i rutynowo zapraszam do komentowania ☺
Trochę krótki, no ale każdemu zdarza się brak weny. Mam nadzieję, że szybko wróci! Do następnego ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że krótki, ale w tej części akcji nie mam pojęcia co pisać... Moja wena ucieka mi jakieś 20 rozdziałów do przodu...
UsuńPrzeczytałam dzisiaj całe Twoje opowiadanie, genialne jest! :D Świetny styl pisania i bardzo fajnie ukazujesz charaktery postaci :) Nie mogę się doczekać ich wyjazdu, może wprowadź jakąś małą kłótnię? :D Bo po kłótni zawsze trzeba się godzić :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę weny :*