piątek, 29 kwietnia 2016

Rozdział X - Cassi

Kim jest ta dziewczyna? Czemu wygląda jak ja? Patrzyłyśmy sobie w oczy osłupiałe.
-Możesz usiąść panienko Cassidy.
-Proszę mówić mi Cassi… -Powiedziała nadal patrząc w moją stronę. Usiadła w wolnej ławce, na drugim końcu sali. Całą lekcję na siebie patrzyłyśmy. Wychodząc chwyciłam ją za ramię i pociągnęłam do łazienki.
-Kim ty jesteś?! –Podniosłam głos.
-Mogłabym cię zapytać o to samo. Czemu wyglądasz tak jak ja?
-Nie wiem… Ty masz dłuższe włosy i piwne oczy…
-Nie skupiaj się a różnicach tylko na podobieństwach!
-Nie krzycz na mnie! Po szkole idziemy do mnie i wtedy sobie pogadamy. W szkole może lepiej na początku trzymać się od siebie z daleka…
-Masz rację…
-Po szkole będę czekać na dziedzińcu. Do później…
-Cześć… -Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę długich białych włosów. To na pewno Roza… Ona na pewno mi coś doradzi… Zanim do niej doszłam, ktoś chwycił mnie za ramię. To był Lysander.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz siostrę bliźniaczkę?
-Siostrę bliźniaczkę? –Zdziwiłam się.
-No Cassi.
-Nie mam siostry… Jestem jedynaczką…
-Jesteście identyczne. Na pewno jesteście siostrami.
-Ale jak to możliwe? –Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Lysander przyciągnął mnie do siebie i czule przytulił. –Dzięki Lys. –Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Musicie porozmawiać.
-Po szkole idziemy do mnie…
-Pójść z wami?
-Dziękuję Lys… Przyda mi się twoja pomoc… -Resztę lekcji starałam się nie zwracać uwagi na Cassi. Po lekcjach razem z Lysem poszliśmy na dziedziniec poczekać na nią. Przyszła chwilę później.
-Cześć wam…
-Cześć… -Odpowiedziałam.
-Witaj Cassidy, jestem Lysander, chłopak Kate. -Podała mu rękę, a on ją pocałował.
-Idziemy? –Ponagliłam.
-Prowadź. –Chwyciłam Lysa za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Cassi szła kawałek za nami. Wyjęłam klucze i otworzyłam nam drzwi. Poszliśmy do salonu.
-Zacznijmy od faktów. Macie identyczne rysy twarzy i taką samą budowę. -Zaczął Lys. -Kiedy się urodziłyście?
-19 listopada. -Odpowiedziałyśmy jednocześnie.
-Hmm... Co sądzicie o teście pokrewieństwa?
-Nie warto na to wydawać pieniędzy... Od razu widać, że jesteśmy bliźniaczkami... -Zaczęła Cassi.
-Ale dlaczego nas rozdzielili...?
-Powinnyście poważnie porozmawiać o tym z rodzicami. -Powiedział Lys. Na schodach usłyszałam kroki. Wszyscy spojrzeliśmy w ich stronę.
-Kate, jest coś do... -Nie dokończył. Spojrzał się na mnie i na Cassi... To musiał być dla niego duży szok...
PERSPEKTYWA CASSI
Usłyszałam kroki na schodach, więc spojrzałam w ich stronę. Stał tam wysoki, umięśniony blondyn. Spojrzałam w jego piękne, lazurowe oczy... Nie mogłam oderwać wzroku. Kim on jest?
PERSPEKTYWA KATE
Zauważyłam, że moja rzekoma siostra wpatruje się w Charliego...
-Cassi, poznaj mojego kuzyna Charliego. -Pomachała mu ręką.
-Kim ona jest? -Zwrócił się do mnie.
-Najprawdopodobniej moją siostrą bliźniaczką... -Ledwo przeszło mi to przez gardło... Zrobił się blady. –Charlie? Wszystko dobrze? –Jego oczy były puste. Usiadł obok mnie na kanapie.
-Jak to twoją bliźniaczką?
-Właśnie próbujemy to ustalić…
-Znam cię od dziecka i nie miałaś siostry…
-Dla mnie to też jest dziwne… -Rozmawialiśmy do późna. Charlie zaczął się dogadywać z Cassi… Jakby znali się od wieków… Lysander obiecał, że odprowadzi Cassi do domu. Zostałam sama z Charliem.
-Głodny?
-Czytasz mi w myślach. –Powiedział z uśmiechem.
-Zrobię kolację. –Uszykowałam tosty. Usiedliśmy przed telewizorem i włączyliśmy jakąś komedię. Jak za dawnych czasów… Następnego dnia trzymałam się z dala od Cassi, ale coś mnie do niej ciągnęło… Znalazłam ją na dziedzińcu. Chciała wracać do domu.
-Zaczekaj! –Krzyknęłam i zaczęłam biec w jej stronę. –Chciałabym pogadać…
-Możemy iść do mnie. –Uśmiechnęła się.
-Prowadź. –Odwzajemniłam uśmiech. Jej dom był niedaleko. –Twoi rodzice są w domu?
-Będą w pracy do wieczora. –Otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. –Chodź do mnie. –Pierwszą rzeczą na którą zwróciłam uwagę w jej pokoju była gitara…
-Grasz?
-Uczę się od szóstego roku życia. –Powiedziała z uśmiechem. –Od zawsze to kocham… -Rozmawiałyśmy do wieczora. –Raczej nie chcesz spotkać moich rodziców, więc chyba musisz już iść…
-Okej… Widzimy się jutro… -Przytuliłyśmy się na pożegnanie. W domu szybko odrobiłam lekcje, zajęłam się Jesską i poszłam spać wsłuchując się w kojący głos Lysandra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz