-Moja mama ci nie mówiła, że przyjadę? –Powiedział z
uśmiechem.
-Hmm… -Zamyśliłam się i odwróciłam do Lysa, który nadal mnie
przytulał. –No tak… To chciałam ci powiedzieć i całkiem zapomniałam…
-Nic nie szkodzi. –Uśmiechnął się delikatnie i stanął obok
obejmując mnie ramieniem.
-Przedstawisz mnie swojemu kochasiowi? –Powiedział z
szelmowskim uśmiechem. Westchnęłam…
-Lysander, to jest mój kuzyn Charlie, Charlie, to jest mój
chłopak Lysander… -Podali sobie ręce. Lysander nadal mnie obejmował. Nagle
poczułam zapach spalenizny… -Spaghetti! –Obydwoje się zaśmiali… Dobiegłam do
garnka i wyłączyłam gaz. –Głodni?
-I to jak! –Powiedział Charlie. Lysander tylko się
uśmiechnął. Wyjęłam talerze i nałożyłam danie.
-Jeśli troszkę przypalone, to bardzo przepraszam…
-Nic się nie stało. –Powiedział Lys, a Charlie tylko
pomachał głową, bo usta miał już pełne makaronu. Zjedliśmy w spokoju obiad.
Charlie co chwilę zdziwiony patrzył na Lysandra. No tak… Lysander jadł powoli i
w ogóle się nie pobrudził, za to Charlie był cały w sosie. Zaśmiałam
się pod nosem. Po zakończonym posiłku poszłam z Lysem do mojego pokoju. Usiadł
na łóżku, a ja nasypałam jedzenie Jessce. Od razu podbiegła do miski.
-Już normalnie je?
-Dostaje to na zmianę z mlekiem… -Uśmiechnęłam się
delikatnie i usiadłam obok białowłosego.
-Masz ciekawego kuzyna. –Zaśmiał się pod nosem.
-Jest spoko… Trochę podobny do Kastiela… Zmienił się od
naszego ostatniego spotkania… Zawsze dobrze się dogadywaliśmy mimo różnicy
wieku… -Uśmiechnęłam się na wspomnienie wspólnie spędzonego z nim czasu.
-Ciekawe jaka będzie nasza nowa koleżanka…
-Nigdy się tym nie interesowałam… I tak zawsze przyjaźniłam
się tylko z jedną osobą…
-Z kim?
-Ma na imię Susan… Rudowłosa dziewczyna z charakterem
identycznym do Rozalii. –Obydwoje się zaśmialiśmy.
-Niedługo będę musiał się zbierać… -Powiedział ze smutkiem.
–Ostatnio rzadko jestem w domu… -Później wytaczaliśmy hipotezy, jaka będzie
nasza nowa koleżanka. Po półgodzinie Lys musiał się zbierać. Pocałował mnie
przelotnie w drzwiach i ruszył szybkim krokiem w stronę swojego domu. Poszłam
na górę i zapukałam do pokoju kuzyna. Usłyszałam tylko krótkie „Wejść”. Otworzyłam drzwi.
-Hej kuzynie. –Powiedziałam z uśmiechem. Dawno go nie
widziałam…
-Co tam Kate? –Wstał i podszedł do mnie. –Jak tam Lysander.
–Powiedział jego imię przeciągając każdą sylabę. Uderzyłam go łokciem w żebra.
-Nie naśmiewaj się!
-Nie martw się. Nie zrobię nic głupiego. –Podniósł ręce w
geście kapitulacji. –Jak długo jesteście razem? –Powiedział z uśmiechem.
-Od kilku dni… A co u ciebie? Nadal latasz po imprezach?
–Zmieniłam temat.
-Jak zawsze znasz mnie najlepiej. –Zaśmiał się. Nagle wziął
mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Położył się obok mnie. Nie protestowałam. To
cały on.
-Ile to lat już minęło od naszego ostatniego spotkania?
-Cztery, może pięć? –Westchnął, a ja ziewnęłam. Przytuliłam
się do niego i pogrążyłam w spokojnym śnie. Obudził mnie dzwonek do drzwi.
Nadal spałam w umięśnionych ramionach Charliego. Też się przebudził.
-Ktoś przyszedł? –Zapytał zaspany.
-Pójdę sprawdzić… -Półprzytomna zeszłam na dół i otworzyłam
drzwi. Stał za nimi Lysander. Spojrzał na mnie zdziwiony. Zaraz, zaraz…
-Która godzina?! –Od razu się ożywiłam.
-Za dwadzieścia ósma… Zaspałaś?
-Najwyraźniej… Wejdź… Pójdę się ubrać… -Wbiegłam na górę,
prawie się przewracając. Ubrałam pierwszą z brzegu sukienkę i szybko uczesałam
włosy. Wzięłam torbę.
-Pa Charlie! –Krzyknęłam przebiegając obok jego pokoju.
Zbiegłam na dół i wzięłam portfel. Wyszykowałam się w pięć minut. Już byłam
gotowa przy drzwiach.
-Wyglądam normalnie? –Spytałam Lysa.
-Tak. Nie jesz śniadania?
-Zjem później. Teraz idziemy do szkoły. Nie chcę się
spóźnić. -Doszliśmy chwilę przed dzwonkiem i usiedliśmy w ostatniej ławce. Po
chwili przyszedł nauczyciel. Nie zwróciłam na niego większej uwagi i bawiłam
się paznokciami.
-Jak już pewnie wiecie, w naszej klasie zagości nowa
uczennica. Poznajcie Cassidy Bell. –Nie zwróciłam uwagi na wchodzącą do klasy
dziewczynę i nadal bawiłam się paznokciami. W klasie było słychać szemranie.
Lysander szturchnął mnie delikatnie w ramię. Rozejrzałam się po klasie. Wszyscy
się na mnie patrzyli. Spojrzałam w stronę dziewczyny, a gdy nasze spojrzenia
się spotkały, poczułam że przenoszę się do innego świata. Ona wyglądała
dokładnie jak ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz