piątek, 1 kwietnia 2016

Prolog

  Wróciłam do domu po szkole. Rodzice już na mnie czekali, co wydało mi się dziwne. Zwykle tylko się witali i wracali do swoich zajęć. Spojrzałam na nich zdziwionym wzrokiem.
- Co się stało? - zapytałam.
- Musimy powiedzieć ci z tatą coś ważnego… - zaczęła mama.
- Dostałem pracę za granicą… - wtrącił się tata. - Nie możemy wziąć cię ze sobą, więc musisz zamieszkać z ciocią Agatą… - zamilkli na chwilę czekając na moją reakcję.
  Byłam w dużym szoku, nie wiedziałam co myśleć. Poczułam tylko samotną łzę spływającą po moim policzku.
- Nie płacz kochanie, wszystko się ułoży. Poznasz nowych ludzi i na pewno znajdziesz przyjaciół - odezwała się mama i po chwili wraz z tatą mnie przytulili.
- Kiedy...? - tylko tyle dałam radę z siebie wydusić.
- Ciocia oczekuje cię w sobotę rano, a do końca tygodnia nie pójdziesz do szkoły, żeby zdążyć się spakować - nie dali mi zbyt wiele czasu, zważając na to, że jest już środa.
- Będziemy cię odwiedzać w święta i wakacje - coraz więcej łez tworzyło szare smugi na mojej twarzy. Muszę się od tego uwolnić.
- Idę do swojego pokoju… - powiedziałam cicho.
  Pośpiesznie udałam się na górę. Runęłam na poduszkę i dałam upust emocjom. Później chyba zasnęłam. Obudziłam się około 22 i popędziłam do łazienki z ulubioną piżamą. Puściłam gorącą wodę i w zamyśleniu wzięłam prysznic. Próbowałam przetworzyć informacje. Gorący prysznic i czekoladowe mydło zawsze mi pomagały. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam piżamę. Wróciłam do pokoju. Była już za dziesięć jedenasta. Nieźle się zasiedziałam. Otwarłam laptopa w poszukiwaniu informacji o przyszłej szkole. Miasto w którym mieszkała ciocia było małe, więc nietrudno było znaleźć liceum. Szkoła nosiła nazwę „Słodki Amoris”, co jest raczej dziwne... Po przejrzeniu strony zamknęłam laptopa i położyłam się do snu. Budzik zadzwonił jak co dzień o wpół do siódmej. Zapomniałam go wyłączyć... Skoro i tak już nie śpię, to zacznę pakować się na wyjazd. Spakowałam ubrania do walizki i zeszłam na śniadanie. Rodzice jeszcze spali, więc po cichu wzięłam się za pichcenie naleśników. Gdy zjadłam, była dopiero 7:30, więc postanowiłam pójść do szkoły, by pożegnać się ze znajomymi. Na wszelki wypadek zostawiłam rodzicom karteczkę z wytłumaczeniem gdzie jestem. Droga do szkoły zleciała mi szybko. Przed drzwiami spotkałam moją przyjaciółkę Susan.
- Hej Sus! - krzyknęłam w jej stronę.
- Cześć Kate! - podbiegła do mnie i przytuliła. - A ty czemu bez torby? Na wagary idziesz? - zaśmiała się. Od razu przestała, gdy zobaczyła moją smutną minę. - Co się stało? - poczułam łzę spływającą mi po policzku.
- Przeprowadzam się… - powiedziałam przygnębiona. Sus szeroko otworzyła oczy.
- Kiedy?! Dlaczego?! - wszyscy dookoła spojrzeli się na nią jak na wariatkę, ale nie zwróciła na to uwagi.
- Mój tata dostał pracę za granicą. Zamieszkam u cioci, wyjeżdżam w sobotę rano - powiedziałam powoli.
  Ona tylko mnie przytuliła i zaczęłyśmy razem płakać. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Susan otarła łzy i ruszyła do szkoły szybko się żegnając.
- Wpadnę po szkole! - krzyknęła.
  Ruszyłam z powrotem do domu. Gdy wróciłam, rodzice już nie spali. Pośpiesznie się przywitałam i pobiegłam ogarnąć w pokoju. Szybko się z tym uwinęłam, więc poszłam do rodziców. Mama krzątała się w kuchni, a tata czytał codzienną gazetę. Powiedziałam im, że Susan wpadnie i dla zabicia czasu usiadłam przed telewizorem w salonie. Po kilku filmach spojrzałam na zegarek. Dochodziła druga. Lekcje kończyły się za pół godziny. Poszłam na górę i wznowiłam pakowanie się. Zadzwonił dzwonek, więc szybko ruszyłam do drzwi. Przed nimi stała moja rudowłosa przyjaciółka. Przytuliłyśmy się, po czym poszłyśmy do mojego pokoju. Przegadałyśmy około cztery godziny. Sus podniosła się.
- Muszę już wracać, rodzice będą się martwić - na chwilę się zamyśliła, po czym dodała - Mam coś dla ciebie, żebyś o mnie nie zapomniała - powiedziała i wyjęła z torby jakieś pudełko.
  Uśmiechnęłam się i przyjęłam prezent. W środku była bransoletka z charmsem skrzyżowanych plastrów. Zaśmiałam się pod nosem i przytuliłam ją w podziękowaniu. Odprowadziłam dziewczynę do drzwi. Był wieczór. Poszłam napuścić wodę do wanny. Kąpiel trwała dwie godziny. Postanowiłam wcześniej się dzisiaj położyć. Następny dzień zleciał mi na pakowaniu się. Zmęczona poszłam pod prysznic i szybko zasnęłam. Rano obudziła mnie mama.
- Śniadanie czaka na stole. Niedługo wyjeżdżamy - powiedziała moja rodzicielka.
  Otworzyłam oczy i ubrałam się w czarny top i jeansy. Uczesałam luźnego warkocza i zrobiłam lekki makijaż. Na śniadanie była jajecznica. Wzięłam walizkę i wyszłam z nią przed dom. Po raz ostatni spojrzałam na miejsce w którym się urodziłam, po czym wsiadłam do samochodu. Ciocia mieszkała dość daleko. Przygotowałam sobie ulubione piosenki i słuchawki. Całą drogę skupiona byłam tylko na muzyce. Gdy dojechaliśmy, zauważyłam jasnoróżowy dom z granatowym dachem. Pożegnałam się z rodzicami i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam i usłyszałam „Otwarte!”. Uchyliłam nieśmiało drzwi.
- Dzień dobry ciociu - weszłam do środka. Podskoczyłam z zaskoczenia, kiedy ciocia podbiegła przytulić się na przywitanie.
- Cześć skarbie! Ale urosłaś! - wykrzyczała różowowłosa. - Pokażę ci twój nowy pokój! - popędziła na górę i kazała iść za sobą.
  Pokój był w moich ulubionych kolorach - czarnym i fioletowym. Ciocia zostawiła mnie w nim samą i poszła przygotować obiad. Rozpakowałam się i włączyłam laptopa. Weszłam na skype'a. Dostępna! Od razu zadzwoniłam. Po dwóch sygnałach odebrała.
- Susan! Jak się cieszę że cię widzę!
- Kate! Już w nowym domu? Jaki masz pokój?! - to jest właśnie moja ukochana, zawsze ciekawska przyjaciółka. Zaśmiałam się pod nosem.
- Tak, już jestem. Przed chwilą się rozpakowałam. A to mój pokój - wstałam i zaczęłam chodzić pokazując przyjaciółce kolejne miejsca.
- Całkiem duży! A jak się czujesz? - właśnie chciałam odpowiedzieć, ale do pokoju weszła ciocia i powiedziała, że obiad gotowy. Przeprosiłam Sus i zeszłam do kuchni.
  Zjadłam spaghetti i wróciłam na górę. Susan była nadal dostępna. Odebrała od razu. Gadałyśmy do wieczora. Obydwie byłyśmy już zmęczone. Pożegnałyśmy się. Poszłam się wykąpać i położyłam do łóżka. Po męczącym dniu od razu zasnęłam. Wstałam dopiero około południa. Cały dzień zleciał mi na oglądaniu telewizji, jedzeniu i rozmowach z ciocią.
- Pamiętaj, że jutro szkoła! - powiedziała wieczorem.
   Zupełnie zapomniałam! Zrobiłam wielkie oczy i popędziłam na górę. Za sobą usłyszałam głośny śmiech. Muszę się wyspać, żeby chociaż pierwszego dnia w nowej szkole nie wyglądać jak zombie. Wzięłam szybki prysznic, ustawiłam budzik i poszłam spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz