piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział XXVIII - Impreza!

- Jesteśmy! - usłyszałam otwierane drzwi i głos dziewczyn. Odłożyłam książkę na bok i wzięłam Jess na ręce, po czym poszłam się przywitać.
- Hej dziewczyny! Cześć Charlie, cześć Leo - puściłam Jesskę i przytuliłam przyjaciółki. - Rozalio, powiedz mi proszę, co to za waliza? - zapytałam lekko wystraszona.
- Moje podstawowe kosmetyki - oznajmiła z szerokim uśmiechem.
- Okej... Nie wnikam. Zanieś to do sypialni, razem z sukienkami, a ty Cassi pomóż Charliemu i Leo. Ja idę zawołać Kasa i Lysandra.
- Się robi kapitanie! - powiedziały równo i wzięły się za swoje zadania.
  Poszłam do kuchni, gdzie siedzieli moi współlokatorzy.
- Uszykujecie salon?
- Już, już - powiedział leniwie Kastiel.
- Gdzie to położyć? - spytała Cassi, która weszła do kuchni z chłopakami.
- Na stole - uśmiechnęłam się.
  Odłożyli wszystko, a ja wyjęłam miski, do których nasypałam chipsy, żelki, cukierki, krakersy i inne przekąski, do szklanek powkładałam paluszki i włożyłam napoje do lodówki. Wróciłam do salonu, żeby obejrzeć dzieło Lysia i Kastiela. Sofa i fotele stały pod ścianą, tak jak i stolik do kawy. Na barku stały wszelkiego rodzaju alkohole: od piw, przez wino, do wódki. Już sobie wyobrażam to sprzątanie i zajmowanie się ledwo-żywymi... Środek salonu był pusty, przygotowany do tańca. Koło wieży leżały płyty CD. Na stoliku do kawy poukładałam przekąski i poszłam obejrzeć barek. Charlie ma się nim zajmować, ale pewnie jak zawsze skończy się na tym, że to ja przejmę tę rolę, bo on się upije... Przygotowanie pomieszczeń zajęło nam niecałą godzinę. Z dziewczynami poszłyśmy się przygotować do sypialni i nie pozwoliłyśmy chłopakom wchodzić. Oni już byli gotowi.
  Rozalia zajęła się makijażem. Sobie zrobiła smoky eyes używając różnych odcieni fioletowego. Narysowała kreskę eyelinerem i wytuszowała rzęsy. Na usta nałożyła malinową pomadkę. U Cassi pobawiła się z odcieniami brązu, a usta pomalowała szminką w kolorze nude.
- Jaką sukienkę ubierasz? - zapytała.
- Jeszcze nie wiem...
  Spojrzały po sobie i nienaturalnie się wyszczerzyły. Zaczęły się złowieszczo śmiać.
- Co wy kombinujecie?
  Dorwały się do mojej szafy i wyciągnęły wszystkie sukienki. Kazały mi iść do łazienki. Co chwilę podawały mi kolejną suknię i oglądały mnie z każdej strony. Żadna im nie pasowała...
- W końcu coś znajdziemy! -pocieszała Cassi.
- Ile jeszcze zostało? - spytałam.
- Ta co masz i jeszcze jedna.
- Super...
- Najlepszą zostawiłam na koniec! - wypomniała Roza.
  Nie wiedziałam o co jej chodzi. Wyszłam w szlafroku i usiadłam na łóżku.
- Pokazuj ją - powiedziałam zrezygnowana.
  Roza wyjęła sukienkę zza pleców, a ja zaniemówiłam. Ta sukienka przywołała najcudowniejsze wspomnienia. Łzy pociekły mi po policzkach.
- Wiedziałam! - ucieszyła się Roza.
- Skąd taka reakcja? - zapytała zdziwiona Cassi.
- To w tej sukience byłam na pierwszej randce z Lysem... - powiedziałam szeptem.
  Błękitna, tiulowa sukienka z czarnym gorsetem w serduszko, pod biustem zdobiona koronką... Tyle wspomnień... Restauracja, spacer po parku, pierwszy w życiu pocałunek...
- Powiem ci siostrzyczko, że mamy bardzo podobny gust - uśmiechnęła się i pokazała swoją kreację.
  Prawie identyczna, ale tiul miała jasno różowy. Nie spodziewałabym się tego... Zaśmiałam się przez łzy.
- Bliźniaczki - skwitowałam. - A ty Rozuś, pokaż swoją.
- A proszę ciebie bardzo - uśmiechnęła się serdecznie. - Sama szyłam - powiedziała z dumą i pokazała swoje dzieło.
- Wow! - krzyknęłyśmy z Cassi.
- Leo mi pomagał - dopowiedziała.
- Rozuś, pomalujesz mnie w końcu? Zaraz zejdą się goście - powiedziałam.
- Idź opłucz twarz, a ja przygotuję kosmetyki.
  Wykonałam jej polecenie. Po powrocie do pokoju usiadłam na łóżku. Roza zaczęła męczyć moją twarz... Zajęło jej to najdłużej z całej trójki. Przejrzałam się w lustrze i zobaczyłam czarny, brokatowy cień na górnej powiece i błękitny na dolnej. Usta miałam krwistoczerwone.
- To jest piękne - pochwaliłam przyjaciółkę.
- Czas się przebrać! - oznajmiła Cassi.
  Ubrałyśmy nasze kreacje (ja o mało co znowu się nie pobeczałam) i wybrałyśmy buty. Roza ubrała fioletowe szpilki, Cassi czarne, a ja postawiłam na czarne koturny.
- Gotowi chłopcy?! - zapytała Roza.
- Dawajcie - powiedzieli bez entuzjazmu.
  Najpierw wyszła Roza. Podeszłą do Leo i delikatnie go ucałowała. Później Cassi. Charlie wziął ją na ręce i namiętnie pocałował. Nadeszła kolej na mnie. Strasznie się denerwowałam, bo nie wiedziałam jak Lysander zareaguje na tę sukienkę... Wzięłam głęboki wdech, wydech i wyszłam z sypialni. Stanęłam przed Lysem i spojrzałam mu w oczy. Jego wzrok był przepełniony miłością, tęsknotą i czułością. Pocałował mnie w czoło i wtulił głowę w moje włosy.
- Wyglądasz przepięknie - szepnął mi do ucha. Automatycznie się zarumieniłam.
- Pamiętasz tę sukienkę - uśmiechnęłam się.
- Popłakała się, jak ją zobaczyła! - powiedziała Roza.
- No, gołąbeczki! Już za pięć ósma! Zaraz wszyscy przyjdą - wtrącił Kastiel, a po jego słowach ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Cześć Katie! Pięknie wyglądasz - przywitał się czarnowłosy.
- Witaj Vic! - przytuliłam przyjaciela i zaprosiłam go do środka.
- Musisz na nią uważać Lys, bo ci ucieknie! - zaśmiał się Kastiel.
- Może przestałbyś gadać i włączył muzykę? - powiedziałam.
  Przewrócił oczami i wykonał polecenie. Po jakimś czasie przyszli chłopcy, a na końcu Amber i koleżanki. Alexy, Kas i Armin poszli do barku, a Nataniel i Leo dosadzili się do przekąsek. Lysander zaprosił mnie do tańca, a po pewnym czasie dołączyły do nas dziewczyny. Rozalia wzięła Leo, a Cassi Charliego. Przeprosiłam Lysandra i ruszyłam w stronę barku. Chwyciłam Kastiela za ramię i zaciągnęłam na parkiet. Był trochę niezdarny, bo zdążył już sporo wypić. Szczęście, że ma mocną głowę... Później dołączyli inni chłopcy. Tańczyłam z każdym na zmianę. Jeden taniec zarezerwował Victor. Wirowaliśmy po środku pokoju śmiejąc się i rozmawiając. Gdy minęła dziesiąta, usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu spojrzałam na Rozę i Cassi. Pokazałam ręką, żeby do mnie podeszły.
- Roza, idziesz do dostawcy, Cassi włączysz muzykę, a ja zgarnę Lysia - powtórzyłam nasz plan i rozeszłyśmy się.
  Znalazłam na szybko Lysandra i zaciągnęłam go do kuchni.
- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Jesteś mi potrzebny.
- Do czego?
- Kastiel ma dzisiaj urodziny i zaplanowałyśmy z dziewczynami małą niespodziankę...
- Jak mogłem zapomnieć!
- Teraz to nie ważne. Trzymaj - podałam mu mikrofon, który ukryłyśmy wcześniej i wzięłam drugi. - Roza wprowadzi tort, a Cassi włączy muzykę. Śpiewamy "Happy Birthday" - wyjaśniłam i podeszłam do drzwi, które uchyliłam i pokazałam Cassi, że jesteśmy gotowi.
- Mili państwo! Świętujemy dzisiaj mega wydarzenie! Nasza czerwona małpa obchodzi osiemnastkę! - wykrzyczała i włączyła melodię.
  Otworzyłam drzwi i zaczęliśmy śpiewać z Lysandrem, idąc w stronę Kasa, a w między czasie Roza wjechała z tortem. Kastiel stał jak jakiś kołek. Po skończeniu piosenki wszyscy podeszli do tortu, a Rozalia podała nóż Kasowi. W końcu się uśmiechnął i zaczął kroić. Później impreza trwała dalej. Około pierwszej w nocy Charlie zaproponował grę w butelkę. Wszyscy byli chętni. Jako, że solenizantem był Kastiel, to kręcił jako pierwszy. Wypadło na Lysandra. To się źle skończy...
- Pytanie, czy wyzwanie?
- Wyzwanie - odpowiedział pewnie Lysander.
  Kastiel wstał bez słowa i podszedł do barku. Zmieszał kilka rodzajów alkoholu i podał Lysowi.
- Wypij to. Duszkiem - powiedział dobitnie, a Lysander momentalnie zbladł.
- Nie musisz tego robić - wtrąciłam cicho patrząc mu w oczy.
- Ależ musi - wyszczerzył się czerwonowłosy. - Nic dzisiaj nie wypił.
- Ja tak samo - powiedziałam.
- Możesz go zastąpić.
  Na samą myśl o alkoholu mój żołądek zrobił fikołka i zbladłam jeszcze bardziej od Lysandra.
- Przepraszam - szepnęłam do Lysandra i spuściłam wzrok.
  Białowłosy chwycił mnie za rękę i wypił zawartość szklanki. Nie pachniało to zbyt dobrze... Po kilku kolejkach przyszła pora na mnie. Wybrałam wyzwanie.
- Siedem minut w niebie - oznajmiła Roza z iskierkami w oczach.
  Kilka osób wepchnęło mnie i Lysandra do łazienki i zgasili światło. Na Lysandra zaczął już działać wypity drink. Podeszłam do niego po omacku i chwyciłam za rękę. Delikatnie się chwiał.
- Jak się czujesz? - zapytałam zaniepokojona.
- Świetnie - odpowiedział lekko niewyraźnie.
- To nie jest czas na pogaduszki! - usłyszeliśmy przez drzwi.
  Westchnęłam i przytuliłam się do Lysia, po czym pocałowałam go w policzek.
- Co robimy? - zapytałam.
- Nie wyjdziemy stąd, do póki nie zrobimy tego, co nam każą... - powiedział.
- No właśnie! - znowu wtrącił się ktoś zza drzwi.
  Lysander lekko uniósł mój podbródek i namiętnie mnie pocałował. Poczułam ostry posmak alkoholu, ale nie przejęłam się tym. Objęłam ramionami jego szyję, a on przeniósł swoje ręce na moje biodra, po czym uniósł mnie, a ja oplotłam go nogami. Oparł mnie o ścianę i jeszcze bardziej wpił się w moje usta. Jak widać, alkohol wyzwala emocje...
- Zadanie zaliczone! - krzyknęła Rozalia.
  Od razu się od siebie oddaliliśmy, lekko wystraszeni i poddenerwowani. Jak mogli przerwać w takim momencie?! Nawet nie zauważyłam, kiedy weszli i włączyli światło... Lys postawił mnie delikatnie na ziemi i wplótł swoją dłoń w moją. Spojrzałam na jego twarz i zachichotałam. Miał na policzku i na ustach czerwone plamy od mojej szminki!
- Coś nie tak? - spytał mnie.
- Nie, nie, wszystko idealnie - powiedziałam z uśmiechem.
  Gdy reszta skojarzyła o co chodzi, też zaczęła się śmiać. Wróciliśmy do salonu i bawiliśmy się do czwartej nad ranem, kiedy to wszyscy pozasypiali na kanapach, fotelach, podłodze, a Kastiel w niewyjaśnionych okolicznościach leżał w wannie... Przykryłam wszystkich kocami, a półprzytomnego Kasa zaprowadziłam do łóżka. Lysandrowi kazałam się położyć pół godziny wcześniej, bo ledwo się trzymał na nogach. Pozbierałam wszystkie szklanki, posprzątałam miski po przekąskach i ułożyłam wszystko na swoje miejsce. Pod koniec robiłam za barmana, więc w barku był porządek. Gdy posprzątałam, poszłam do toalety przygotować się do snu. Zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam piżamę. Namoczyłam płatki kosmetyczne i poszłam zmyć Lysandrowi z twarzy szminkę. Później zgasiłam światło i wkulałam się koło białowłosego. Automatycznie objął mnie ramieniem, jakby wyczuł moją obecność, a ja wtuliłam się w jego pierś i od razu zasnęłam.

Ten rozdział powinien się pojawić 12 sierpnia (urodziny Kastiela :D), ale tak jakoś wyszło, że jest teraz... Mam nadzieję, że się podobało :) Zachęcam do komentowania ;) Do następnego!

1 komentarz:

  1. Jak mogli im przerwać :(
    Już myślałam że będzie to jakaś fajna scenka XD
    Czekam na next i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń